"Dziewczyna z Ajutthai"
Fragmnet 3 - Zaginiona
"Klub nocny „Soi Colibri” znajdował się na wzgórzu. Pewnie dlatego widok z jego tarasu na okolicę zapierał dech w piersiach. Światła całego Chaweng Beach migotały w oddali niczym tysiące gwiazd na niebie. Joanna i Iza popijały kolorowe drinki i napawały oczy niezwykłym pejzażem.
- Mogłabym tu zostać na zawsze – westchnęła Asia. – Jak wrócimy do Polski, to znów wszystko będzie takie zwyczajne... Nie będę miała pracy, żadnych ciekawych wyzwań... Znów śnić mi się będzie szyderczy śmiech Moniki, będę widzieć jej oczy niby pełne oddania, lecz tak naprawdę niebezpieczne...
- Hej, no i kto tu uprawia czarnowidztwo? – zdziwił się Robert, który z Sebastianem dołączył do dziewczyn na tarasie. – Jak wrócimy do Polski to po pierwsze opublikujesz świetny artykuł, a po drugie: może trafi nam się jakieś kolejne fajne zlecenie. Pewnie nie od razu daleki wyjazd. Może coś w Polsce? U nas też są fajne miejsca do opisania.
- Ty mnie zawsze potrafisz pocieszyć – uśmiechnęła się Joanna i objęła go ramieniem. – Masz rację, nie ma co się teraz tym zadręczać, lepiej chodźmy potańczyć. No i pokaż mi tego boskiego DJ-a – szepnęła.
Po chwili cała czwórka wyginała się już na parkiecie. Bardzo dobre nagłośnienie sprawiło, że poczuli, jakby muzyka płynęła w ich żyłach. Cali oddali się rytmowi.
- To on! – Robert dyskretnie wskazał Joannie chłopaka przy stanowisku DJ-a. – Niezły, co?
- Całkiem, całkiem. Ciekawe, skąd pochodzi, bo na pewno nie z Tajlandii.
- Wygląda mi na Włocha albo Francuza.
- No, może, może. Dowiem się – powiedziała Joasia.
- Chcesz z nim zagadać?
- A dlaczego by nie? Myślę, że on lubi dziewczyny – uśmiechnęła się zawadiacko.
- Nie sądzę – skrzywił się Robert
- Tak? Ciekawe po czym to poznałeś? Spójrz, jak patrzy na te laski, co tam tańczą. – Joanna wskazała grupę wesołych Angielek, które prężyły młode ciała w rytm muzyki.
- To czysto zawodowe zainteresowanie. Zerka, czy ludzie się dobrze bawią. Wierz mi, ja mam nosa do takich jak on – upierał się Robert.
- No to się załóżmy! – Joanna starała się przekrzyczeć głośną muzykę.
- Ok. Jak wygram, to przyrzekniesz, że nigdy więcej nie będziesz mnie próbowała przekabacić na heteroseksualną stronę – zaproponował.
- Dobra, a jak ja wygram, to ty zrobisz wszystko, żebyśmy dostali kolejne wspólne zlecenie.
- Przecież i tak to zrobię, Joasiu. Ale zgoda, wchodzę w to.
Iza z Sebastianem powędrowali na taras, by się ochłodzić. Wiał delikatny, przyjemny wiatr. Stanęli przy barierce, chcieli jak najlepiej widzieć kolorowe światła miejscowości.
- Zapalisz ze mną trawkę? – spytał nagle Sebek.
- No co ty? Skąd masz? – zdziwiła się Iza.
- Nie pytaj, zdobyłem. Spróbuj, dobrze ci zrobi. To nic takiego, po prostu się rozluźnisz i będzie miło – zachęcał.
- Wiem, jak to jest. Próbowałam kiedyś, ale nie chcę mieć dziur w mózgu.
- No chyba nie od kilku machów! – zaśmiał się chłopak. – Myślę, Izka, że powinnaś się bardziej wyluzować. Mam wrażenie, że jesteś zbyt często spięta.
- Odczep się. Nie znasz mnie i nie wiesz, przez co przechodzę – dziewczyna spojrzała na Sebastiana lodowatym wzrokiem.
- Widzę przecież, że masz jakieś problemy, nie jestem durniem. Próbuję tylko pomóc – powiedział łagodnie. Izie zrobiło się głupio, że na niego naskoczyła.
- A właściwie wiesz co, daj tę trawę, zapalimy – zdecydowała nagle.
- No i taką cię lubię – uśmiechnął się przypalając skręta.
Po jakimś czasie świat wokół Izy stał się bardziej kolorowy. Miała wrażenie, że wszystko toczy się w zwolnionym tempie. Jakby ktoś stopował klatki filmu. Było dobrze, może nawet radośnie. Chciało jej się śmiać. Usiadła na wielkiej pufie i zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Uniosła w górę ręce i falowała niczym wąż. Spojrzała na Sebastiana. On też śmiał się głośno. Przemknęło jej przez głowę, że może go nawet polubi.
Nagle jakaś ręka pociągnęła ją w stronę parkietu. Podążyła za nią i już po chwili pląsała wraz z Joanną w pobliżu stanowiska DJ-a.
- Widzisz, potrafisz być seksowna! – krzyknęła do niej Asia.
Iza przesuwała dłońmi po udach, wypinając w tańcu ładny biust, który podskakiwał pod cienką koszulką. Ku zdziwieniu koleżanki, podpłynęła tanecznym krokiem do opalonego chłopaka stojącego za konsolą. Zaraz, zaraz, pomyślała Joanna. To ja miałam go sprawdzić. Ale niech tam, byle wygrać zakład!
Płynne ruchy Izy, pełne zachęty, sprawiły że DJ opuścił swoje stanowisko i przylgnął do dziewczyny w rytmicznym tańcu. Włożyła zgrabne udo między jego nogi i tak spleceni falowali razem.
Joanna przyglądała się chwilę niecodziennej sytuacji, po czym udała się na poszukiwanie Roberta. Chciała, by na własne oczy przekonał się o orientacji chłopaka.
Po kilku minutach wróciła z kolegami na zatłoczony parkiet. Nie było tam już ani Izy, ani przystojnego DJ-a. Za konsolą stał niewysoki blondyn, który przejął rządy nad rytmami płynącymi przez głośniki. Przyjaciele spojrzeli po sobie zdziwieni.
- Hej, chyba pójdę jej poszukać. Nie powinna być z tym gościem sama – stwierdził Sebek.
- Daj spokój – zawołała Joanna. – Iza jest dużą dziewczynką, niech choć raz się zabawi. Należy jej się.
- Jak chcesz, w końcu to twoja przyjaciółka, ale nie wiem, czy to najlepszy pomysł – Sebastian się upierał.
Zdziwiła ją ta jego nagła troska, uznała jednak, że przesadza. Może gdyby nie byli w Tajlandii, w miejscu dającym poczucie całkowitego bezpieczeństwa, zareagowałaby inaczej. Ale tutaj, pobiegła w stronę baru po kolejnego drinka.
(...)
Gdy trójka znajomych wracała z klubu na Koh Samui prawie widniało. Cykady nie cichły nawet o tej porze. W hotelowym ogrodzie dawały koncert niczym orkiestra pod batutą szalonego dyrygenta. Egzotyczne rośliny, otaczające niewielkie tarasy, wydzielały intensywną, słodkawą woń. Zieleń miała barwę niespotykaną w Europie.
Przyjaciele byli nadal rozbawieni. Sebastian co chwila się potykał, co u pozostałej dwójki wywoływało salwy tłumionego chichotu. Joanna rozdała chłopakom po całusie i zniknęła za drzwiami hotelowego pokoju.
Starała się stąpać jak najciszej, by nie obudzić Izy. Jakież było jej zdziwienie, gdy ujrzała ładnie posłane łóżko koleżanki puste. Ha, no to nieźle się zabawiła z przystojnym DJ-em, pomyślała. Pewnie ją zabrał do siebie albo całują się gdzieś na plaży. Izka jest bardziej szalona niż myślałam! – uśmiechnęła się do siebie i zrzuciła ubranie.
Obudziła się dopiero koło południa, gdy promienie azjatyckiego słońca wpuściły swoje ogniste macki do jej pokoju. Klimatyzacja, nastawiona na „auto”, zwiększyła obroty i wydawała miarowe pomruki. Dziewczyna potrzebowała chwili by sobie przypomnieć, gdzie jest. Zaspanym wzrokiem spojrzała na zegarek. Widok wciąż pustego łóżka Izy trochę ją zaniepokoił. Czyżby ten koleś był aż tak świetny? – zastanawiała się.
Sięgnęła ręką po komórkę i upewniła się, że przyjaciółka nie dzwoniła. Wybrała jej numer. Chciała jak najszybciej usłyszeć o przygodach upojnej nocy, jednak w telefonie Izy odzywała się wyłącznie poczta.
Joannę bolała głowa, ostatniej nocy wlała w siebie zbyt wiele kolorowych drinków. Pomyślała, że dobrze jej zrobi kąpiel w basenie i jakaś przekąska w hotelowym barze.
Przed wyjściem zajrzała jeszcze do maili. Wśród dużej ilości spamu ze zdziwieniem odkryła wiadomość od Barbary, szefowej działu personalnego byłej firmy.
„Witaj Joasiu,
Co tam u Ciebie? Pewnie znalazłaś już jakąś świetną pracę i brylujesz wśród członków zarządu. Mam nadzieję, że twoi nowi pracodawcy już wiedzą, jaki skarb wpadł im w ręce.
Jeśli jednak nie zdecydowałaś się do tej pory na nic, to może warto byłoby, żebyśmy się spotkały? Miałabym dla Ciebie pewną propozycję. Daj znać, co o tym myślisz.
Barbara”
A to ciekawostka, uśmiechnęła się Joasia. Nie dosyć, że mi kadzi, to jeszcze chce się spotkać. Może i ona już nie pracuje w naszej drogiej firmie? Chce założyć swój biznes i szuka wspólniczki? Ech, za bardzo mi szumi w głowie, żebym się teraz nad tym zastanawiała.
Joanna założyła swoje modne bikini i owinęła się kolorową chustą. Ruszyła w stronę basenu.
- Witaj Królowo Nocy! – zawołał na jej widok Robert. Obaj chłopcy wylegiwali się na dmuchanych materacach dryfujących po seledynowej wodzie basenu.
- Jak tam samopoczucie? U mnie słabiutko – przyznał Sebek.
- Bywało lepiej – uśmiechnęła się Asia. – Byliście na plaży? Nie widzieliście przypadkiem Izy?
Sebastian szybkim ruchem zeskoczył z materaca i znalazł się tuż przy dziewczynie. Na jego szczupłej twarzy rysował się niepokój.
- A co? Nie ma jej w pokoju? Mówiłem, że powinniśmy jej szukać od razu, gdy zniknęła z tym dziwnym typkiem – jęknął.
- Spokojnie. Może się jeszcze nawet nie obudzili, po gorącej nocy – zaśmiała się Joanna.
- No nie wiem, on od początku mi się nie podobał – upierał się chłopak.
- Iza niedługo wróci i pewnie będzie miała cholernego kaca, że zdradziła swojego mężulka, palanta – wtrącił Robert.
- Jeśli w ciągu godziny się nie pojawi, to idziemy jej szukać! – postanowił Sebastian moszcząc się z powrotem na materacu.
Joasia wskoczyła do wody i od razu poczuła się lepiej. Zanurkowała do dna basenu i wypłynęła obok kolegów. Mokre włosy sprawiły, że jej wyraziste oczy zrobiły się jeszcze większe.
- Sebciu, a co ty tak nagle zacząłeś się martwić o moją koleżankę? Wydawało mi się, że za sobą nie przepadacie – spytała.
- Wiesz, w obcym miejscu, to nigdy nie wiadomo, a poza tym muszę ci się do czegoś przyznać... – zawiesił głos. – Iza była wczoraj trochę upalona.
- Jak to: upalona? – zaniepokoiła się Joanna.
- No po prostu, dałem jej trawę, a właściwie razem ją wypaliliśmy. Widziałem, że dziewczyna jest spięta, więc chciałem pomóc.
- Niech cię diabli! Rzeczywiście pomogłeś... Jeśli Iza zrobiła przez ciebie coś głupiego, to masz przegwizdane! – zezłościła się Joanna.
- Ale przecież hasz nie daje takich efektów – wtrącił Robert. – Trochę się kręci w głowie, człowiekowi jest weselej i tyle.
- Tak? A historia, którą mi niedawno opowiadałeś o swojej nieśmiałej koleżance ze studiów? – spytała rozdrażniona.
- No, niby masz rację... – zastanowił się. – Jak się haszysz połączy z alkoholem, może być trochę dziwnie. To faktycznie, lepiej chodźmy jej szukać.